Nie czujesz się
dobrze w mocno zaakcentowanym oku, ale na imprezie chcesz zrobić wrażenie? A
może wypadło Ci nagłe wyjście i nie masz już czasu robić się na bóstwo? Dzięki tym
pomadkom możesz wrzucić na siebie cokolwiek, wesprzeć się podkładem, pomalować rzęsy
i… zabłyśniesz jak gwiazda! Nasycone niespotykane kolory, wyjątkowe, w większości matowe wykończenia,
rewelacyjna trwałość – to zalety, które sprawią, że pokochasz te szminki. Widok Twoich
ust będzie atrakcją wieczoru.
***
***
Sleek, Matte me, kolor fandango
purple, nr 431 – błyszczyk,
a właściwie „matszczyk”, czyli matowy mus w charakterystycznym dla błyszczyków
opakowaniu. Kolor? Olśniewająca fuksja, która wyróżnia się niezwykłymi proporcjami
biskupiej purpury i fioletu. Zastyga na widowiskowy mat, a usta wydają się być jak
wycięte z komiksu – wyraźnie się wybijają ostrością konturu i tym
nieprawdopodobnym kolorem! Dla kobiet odważnych, ale i wielbicielek trwałych
kosmetyków. Ta pomadka jest nie do zdarcia. Wady? Może nieco wysuszać usta, a
poprawki w ciągu imprezy bywają problematyczne, bo właścicielki suchych warg nakładając
kolejne warstwy mogą się dopracować skorupki. Ale wystarczy zabrać ze sobą
chusteczki do demakijażu, którymi ostrożnie zetrzemy pierwotną nadwątloną warstwę,
a potem można spokojnie nanosić świeżą. Koszt pomadki w Internecie to około 25
zł.
![]() |
| Sleek, Matte me, kolor fandango purple, nr 431 |
M.A.C, retro matte, kolor Relentlessly
red – bardzo efektowna,
żywa, idealnie matowa. Ożywia cerę (uwaga, odmładza!). Nie ma szans,
by uszła czyjejkolwiek uwadze. Jej urok polega m.in. na tym, że wygląda nieco
inaczej zależnie od światła, ale zarówno w sztucznym, dziennym, jak i przy świecach
prezentuje się genialnie. Nieco malinowa, czasem bardziej różowa, a niekiedy
koralowa czerwień. Nie nakłada się tak lekko jak pomadki kremowe, stawia opór charakterystyczny
dla pomadek matowych, ale też nie jest na tyle tępa, ale nie dało się używać z
satysfakcją. Nie zastyga, nanosimy od razu matową strukturę. Trwała, choć może
wysuszać. Ja akurat nie miałam z tym najmniejszych problemów i to nawet podczas
dokładania warstw „poprawkowych”, ale słyszałam opinie, że u niektórych
dziewczyn po zmyciu usta trzeba było je solidnie nawilżyć. Inną wadą może być
cena - ponad 80 zł L Z drugiej strony istnieje przecież instytucja prezentów, a
niejeden darczyńca tylko czeka na podpowiedź ;) Bywają też kłopoty z dostępnością,
bo nie w każdym mieście mamy salony M.A.C, ale od czego jest Internet?
![]() |
| M.A.C, retro matte, kolor Relentlessly red |
Sleek, true colour matte, kolor
Mystic, nr 783 – ciemniejsza
i bardziej fioletowa, chłodna wersja matte me, tym razem to kolor w sztyfcie. Zachwyca
naprawdę unikatowym wykończeniem na ustach, które pod pewnym kątem wyglądają
jak welurowe czy aksamitne, a jak komentują niektórzy, niemal „naklejone” na
twarz, co daje niesamowity efekt. Pomadka wyrazista i pełna charakteru, nieco
mroczna, dla dziewczyn lubiących look z pazurkiem. Wspaniała do ramoneski. Nie
sunie może miękko po ustach, jak to mat (nie zastyga), ale gdy już na nie trafi
na wargi, robi piorunujące wrażenie. Trzeba na nią wydać ok. 25 zł.
![]() |
| Sleek, true colour matte, kolor Mystic, nr 783 |
Bourjois, Rouge edition 12H, kolor
entry VIP, nr 35 – w
porównania do czerwieni z M.A.C. nieco głębsza, jakby spokojniejsza, ale wciąż żywa
czerwień. Wydaje się mniej „awangardowa”
niż koleżanki z zestawienia, a bardziej szykowna, choć też nie do końca
klasyczna. Jedna z piękniejszych czerwieni, jakie znam. Podkreśla kobiecość, odwagę,
klasę. Kolor rzeczywiście idealny dla VIP-ów. Nakłada się dość łatwo
pozostawiając bardzo eleganckie satynowe wykończenie, jakby połysk lekko przyprószony
matem. Raczej nie wysusza ust. Cena, zwłaszcza w Internecie, atrakcyjna w
stosunku do doskonalej jakości i efektu, jaki możemy uzyskać. Nie widziałam,
aby ktoś w niej wyglądał źle. Zachwyca zarówno blondynki, jak i brunetki. W
sklepach internetowych możemy ją mieć nawet za 25 zł.
![]() |
| Bourjois, Rouge edition 12H, kolor entry VIP, nr 35 |
My Secret, Kiss my lips, pomadka w
kredce, kolor fuchsia, nr 14 – pomadka oprócz pięknego, zdecydowanego koloru dość ciepłej fuksji, zapewnia
ustom komfort za sprawą masła Thea i oliwy z oliwek. Możemy się cieszyć delikatnym
połyskiem, ale nie szalonym blaskiem i dość długo zachowanym pięknym wyglądem. Nie
jest może aż tak trwała jak poprzedniczki, ale też poprawki to sama
przyjemność, można sobie na nie pozwalać do woli. Nie trzeba jej ostrzyć,
wygodnie się wysuwa. Bardzo przyjemnie pachnie. Kosztuje stosunkowo niewiele, bo
około 10 zł. Nie ma też kłopotów z dostępnością. Efekt? Niezwykle seksowne,
wpadające w oko usta ;)
![]() |
| My Secret, Kiss my lips, pomadka w kredce, kolor fuchsia, nr 14 |
I jeszcze zestawienie:
![]() |
| Od lewej: Sleek Matte me, M.A.C, Sleek Mystic, Bourjois, My Secret |
Jeśli chcesz śledzić bloga polub "tajną broń" na https://www.facebook.com/Tajna-bro%C5%84-222259164565653/?ref=hl Serdecznie zapraszam :)







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz