sobota, 23 stycznia 2016

„Napisz o tym na blogu…” – po co Ci spełnione marzenie?

Odkąd wyszło na jaw, że piszę bloga ciągle słyszę: „Napisz o tym na blogu”. No i o czym chcą czytać  kobiety? Nie tylko o tym, jak dbać o siebie, choć od tego się zaczęło… Pragną również pomysłów na to, jak sobie radzić ze sobą, gdy brak nam wiary we własną wartość, pomysłu na siebie, motywacji. Mam nadzieję, że ten blog będzie się rozwijać również dzięki wspaniałym Kobietom wokół mnie, które chcą, by pisać o tym, co czują na co dzień i czego szukają, by poczuć się pewnie. Dziś pierwszy tekst z cyklu: „Napisz o tym na blogu”. Dlaczego warto było spełnić swoje marzenie…

***

„Będę czytać się sama?”



Dziś historia bardzo osobista, może dlatego nie wiem od czego zacząć. Chyba najlepiej od początku. Umiałam układać myśli i uczucia w zdania chyba wcześniej niż chodziłam. Odkąd pamiętam kochałam nie tylko czytać, ale i pisać. Pisanie porządkowało moje myśli, pozwalało przeanalizować drugi raz ważne rzeczy, wyrzucić z siebie pragnienia albo frustracje. W żaden sposób nie potrafię się wyrazić tak, jak poprzez pisanie, nawet poprzez ukochane malarstwo. Zaczynałam pisać książkę, ale urodziłam pierwszego synka i moje marzenie się rozmyło. Potem słyszałam o blogach… Ale gdy blogi opanowały internet, nie miałam pojęcia, jak go założyć, prowadzić, przerażała mnie strona techniczna, ale chyba przede wszystkim bałam się, że będę ich jedynym czytelnikiem.
Odkładałam to, aż nabiorę odwagi. Nie nabrałam latami, choć przez ten czas myśli, które chciałabym przekuć we wpisy przybywało. Odkryłam, że po grób kocham literaturę, malarstwo, psychologię, makijaż i sferę beauty, która daje wielką moc: pozytywną pewność siebie. Chciałam podsunąć parę myśli innym Kobietom, ale teraz jednak miałam już nowe lęki. Pewnie jestem „za stara”, dziś blogosfera jest opanowana przez ludzi młodych i bardzo młodych. Będę miała pewnie z 10 wyświetleń i wszystkie dzięki rodzinie i przyjaciółkom.

„Nic nie płaczemy, spełniamy swoje marzenia”

Daj sobie zielone światło!


I wtedy właśnie trafiłam na film blogerki YT-owej Karoliny Myśliwiec. Film nosił tytuł „Zostanę sławną piosenkarką”. Przeżyłam szok. To byłaby moja historia, gdyby zamiast „śpiewanie” mówiła „pisanie”. Karolina opowiedziała o koszmarze niespełnienia, bólu, który czuje się ciągle pomimo zrealizowania się w rodzinie i wśród bliskich. O pustce, która zieje latami i wyciska łzy na widok tych, którzy spełnili nasze własne marzenie! „Spełnijcie się, zacznijcie coś z tym robić. Nie słuchajcie ludzi, którzy mówią, że się nie uda, to nie jest przyszłościowe itp.” Pomyślałam, że człowiekiem, który najczęściej mówi mnie samej, że to się uda jestem… ja. Choć w życiu nie brak mi często siły i odwagi, w spełnienie tego marzenia nigdy nie mogłam uwierzyć. Kocham malować obrazy i maluję, kocham malować twarze i maluję, kocham czytać i czytam, kochałam rozmawiać, doradzać i doradzam. Czułam, że kochałabym o tym pisać – nie pisałam. Do teraz. Dzięki, Karolinko!

To zmienia życie



Pustka już nie pali. Myśl, że przegapiłam swój moment już nie dręczy. Drobne problemy i inne niespełnienia już nie bolą. Przyszła radość z każdej odsłony z osobna i ze wszystkich na raz, z każdego polubienia na FB, z każdego: „czytałam!”, „wypróbuję”, „napisz o tym na blogu”. Już nie musze pić kawy, czuję adrenalinę ;)
Jeśli masz marzenie, oswój je! Nie bój się. Jest Twoje, nikt Cię z niego nie rozliczy. Nie planuj, że od razu będzie idealnie, bo zrazi Cię pierwsze niepowodzenie. Nie zabijaj marzenia, gdy spełnia się wolno lub inaczej niż założyłaś. Nie skazuj go na śmierć, bo ktoś mówi, że „mogłoby być lepiej”. To marzenie, a one rodzą się w naszej fantazji, tam nie ma ograniczeń. Na ziemi czasem są, co nie znaczy, że się nie uda. Najwyżej spełni się tylko trochę, ale przecież to i tak ogrom w porównaniu do „wcale”.

Link do Karolinki https://www.youtube.com/watch?v=b-KcwJEKjGU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz