poniedziałek, 11 stycznia 2016

A jednak cud pod okiem?

Założę się, że wiele z Was już w kosmetyki-cud nie wierzy. I wcale się nie dziwię. Zwykle układa nam się z nimi najlepiej, gdy nie mamy większych kłopotów, wtedy nawet „działają” ;) Kiedy jednak do rozwiązania jest konkretny problem, okazuje się, że na wyraźne efekty trzeba czekać o wiele za długo. Mało tego, niejeden produkt do zadań specjalnych zamiast pomóc tylko problem zaostrza. Tym przyjemniej jest mi przedstawić krem pod oczy, który według mnie naprawdę działa! La Roche-Posay SUBSTIANE + Odbudowujący krem przeciwstarzeniowy pod oczy... 


Oczywiście, każda skóra jest inna, ma swoje indywidualne potrzeby, ale uważam, że ten krem zasługuje na notkę, bo u mnie sprostał sporemu wyzwaniu.

Podpuchnięte oczy? Pierwsze i drugie zmarszczki? Sucha, nadwrażliwa skóra pod oczami?

Tak, to te problemy... Jestem alergiczką, a na alergen pierwsze reagują właśnie oczy. Pieką, łzawią, puchną mi powieki, pojawiają się tzw. worki. Zresztą rano też są niemałe całkiem niezależnie od alergii. Do tego dochodzi nadwrażliwość na... kremy do oczu. Takie przygody musiały skończyć się nadwyrężoną skórą pod oczami. Jak łatwo się domyślić, szukałam sposobu, aby choć trochę opanować sytuację. Nie liczyłam na cud, czyli pożegnanie podpuchnięć i zmarszczek, ale na jakikolwiek efekt, czyli widoczne zminimalizowanie problemów. Niestety, pomimo wielu prób i błędów, sukcesu nie było. Aż do chwili, gdy gdzieś usłyszałam o tym kremie. Kupiłam.

La Roche-Posay SUBSTIANE + Odbudowujący krem przeciwstarzeniowy pod oczy

I wreszcie nadszedł oczekiwany cud. Niezwykłe jest to, że efekty było widać, uwaga, już na drugi dzień (nie liczę już samej przyjemności aplikacji tego chłodnego, leciutkiego białego żelu). Rano obudziłam się po raz pierwszy od niepamiętnych czasów bez o wiele za dużych poduszeczek pod dolną powieką. Oczy nie były podrażnione czy zmęczone walką z „ciałem obcym w kremie”.

Nawilża i koi, odmładza

Skóra była nawilżona i ukojona, a z czasem wydawała się wzmocniona. I tak dzień po dniu (po 2-3 miesiącach) doszłam do momentu, gdy worki pod oczami w zasadzie nie są już utrapieniem (nie zniknęły całkowicie, ale są wyraźnie mniejsze, czasem niemal niewidoczne). Skóra stała się elastyczna, odzyskała blask, doskonale prezentuje się pod makijażem. Zmarszczki wydają się być pod kontrolą, nie pogłębiają się i nie przybywa nowych, a dotychczasowe się spłyciły. Czy to wystarczy, aby nazwać krem naprawdę dobrym? Uważam, że tak zważywszy na to, jak wielu poprzedników poległo w walce i jak wielu tylko pogłębiło problemy.

Warto może zaznaczyć, że nie jest to kosmetyk dla dziewczyn, które szukają cięższego, treściwego, otulającego, tłustawego kremu pod oczy. To nie kołderka, a raczej chłodny woal. Cienie? Nie wiem, bo przynajmniej tego problemu nie mam. Nie jest to krem najtańszy, bo jego cena oscyluje wokół 80 zł, ale ci, których skóra pod oczami to zdecydowanie słaby punkt, wiedzą, że akurat tutaj niekoniecznie warto szukać oszczędności. Już lepiej poszukać taniej szminki...

Jeśli chcesz śledzić bloga polub "tajną broń" na https://www.facebook.com/Tajna-bro%C5%84-222259164565653/?ref=hl Serdecznie zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz