poniedziałek, 25 stycznia 2016

Pryszcze? Przebarwienia? Grudki? Effaclar Duo+ wkracza do akcji! Opinia

            Wiem, że zbyt szybko przetłuszczająca się cera często oznacza krostki czy też zaskórniki, a potem ślady po wypryskach i rozszerzone pory. To utrapienia naprawdę wielu dziewczyn i kobiet. Bywa, że wszystkie te problemy występują w komplecie, a czasem dręczą tylko niektóre z nich, ale za to tak uporczywie, że trudno znaleźć na nie sposób. Ja akurat bardzo długo szukałam czegoś, co będzie dobrze matowiło cerę na dzień, przy okazji walcząc z małymi przebarwieniami, które zostały mi po dawnych niedoskonałościach, a dodatkowo zniweluje widoczność porów. Nie było łatwo, ale… znalazłam i to znów w arsenale La Roche Posey, które powoli wyrasta na mojego ulubieńca pielęgnacyjnego. Po prostu działa!

Effaclar Duo+, krem do cery problematycznej tłustej lub mieszanej na bazie wody termalnej La Rocher Posay


Pisałam Wam już o genialnym kremie pod oczy firmy La Rocher Posey (wpis znajdziecie obok w Polecanym poście), a tym razem opowiem o kremie do twarzy Effaclar Duo +, którego działanie u mnie jest niezaprzeczalne, a co równie fajne, widziałam je bardzo szybko. Sądzę, że wiele dziewczyn z cerą trądzikową już o nim słyszało lub go używało (może nawet w poprzedniej wersji, jeszcze bez +). Teraz jednak postawiono przed nim nowe ambitne zadania (m.in. rozjaśnianie przebarwień) i trzeba przyznać, że jest nieźle pomyślany. Zawiera, jak deklaruje producent, 4 ważne składniki, które mają walczyć z krostkami i grudkami - odblokowywać pory i eliminować martwe komórki odpowiedzialne za ich zatykanie, przeciwdziałać podrażnieniom, stanom zapalnym, zmniejszać blizny i ujednolicać koloryt skóry. Pierwsze efekty ma być widać po 24 godzinach. Przeczytałam i pomyślałam: czyli jak dobrze pójdzie za trzy dni będzie ciut lepiej z moją cerą, która była przed „tymi dniami” i została brutalnie zaatakowana w okolicy nosa :/ Użyłam kremu na noc, a rano byłam zmuszona odwołać oszczerstwa i uśmiechnąć się do swojego odbicia, na którym czerwona dioda nie świeciła. Stała się dużo bledsza, znacznie mniejsza, a jak się potem okazało, nie został po niej najmniejszy ślad. A to był dopiero początek. 


Z czasem cera odzyskała jednolity koloryt, stała się gładsza, od tygodni nie mam już większych grudek czy krostek. No, może tylko okresowo ;) Ale szybko się goją i to bez śladu, a właśnie długo utrzymujące się punkciki po nich to był mój największy problem. Do tego krem wydaje się skutecznie matowić cerę, cudownie utrzymuje makijaż, zmniejsza widoczność porów, więc okazał się idealny na dzień. Jest leciutki, komfortowo się rozprowadza, szybko wchłania, nie klei, nie osiada na buzi. Wady? Niektóre dziewczyny mówią, że po jakimś czasie przestaje działać tak spektakularnie, ale ja kupiłam właśnie drugie opakowanie i dalej trzyma fason J
 Obecnie na noc mam swojego ulubieńca i to nie byle jakiego! On również stał się odkryciem zeszłego roku. Ba, ostatnich kilku lat, ale o tym już w osobnym wpisie ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz