W pudełeczku z ruchomym (obracanym) lusterkiem znajdujemy gąbeczkę, którą oczywiście odruchowo niejedna z nas będzie chciała wykorzystać. Niepotrzebnie! Skuszona tym dodatkiem nałożyłam nim puder i przeżyłam początkowo wielkie rozczarowanie; to ma być lekka formuła? Bez efektu maski? Niewidoczny na skórze? Nic z tych rzeczy! Nie mogąc jednak uwierzyć, że puder inspirowany jedwabiem mógłby wyglądać jak poplamiona flanela, postanowiłam spróbować użyć pędzla i... eureka! Rzeczywiście wtedy puder pokrył cerę leciuteńką powłoczką, absolutnie niewidoczną, a niezwykle wygładzającą cerę, matującą (ale nie piaskową czy tekturową warstwą, daje wykończenie raczej w stronę satyny), cudownie stapiającą się z podkładem. Co ważne, nie obciążył skóry, wręcz powiedziałabym, że fluidom dość treściwym odejmuje wyglądu "konkretnej" tapety ;)
Naprawdę użytkuje się go jak kosmetyk luksusowy, który działa, zażegna konkretne problemy, ale go nie widać i nie przeszkadza. Ma bardzo przyjemną konsystencję, Idealny do torebki na małe poprawki (z pędzlem lub inną gąbką), ale wspaniały również jako ten podstawowy, na którym opieramy poranny makijaż. Spokojnie wytrzyma wiele godzin bez poprawek, a każdy podkład nawet na cerze mieszanej i tłustej wyraźnie zyska na żywotności i estetycznym wyglądzie. Trzyma mat średnio 2-4 godziny dłużej niż inne moje pudry, od tych drogeryjnych po wysokopółkowe. Naprawdę czuje się, że to już produkt nowoczesny i dopracowany, a wizje roztaczane przez producenta nie opierają się na myśleniu życzeniowym, ale konkretnej koncepcji, która została w dużej mierze zrealizowana. Ku mojemu zaskoczeniu, cera nie tylko dłużej pozostaje świeża, ale jest również bardzo jednolita, bo puder delikatnie tuszuje niedoskonałości, przebarwienia, którym nie dał rady lekki podkład, nie dodając przy tym lat i nie tworząc wrażenia zmęczonej skóry. Na lato jak znalazł! Drogeryjna cena regularna to ok. 60 zł.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz