Osoby, które borykają się z różnymi kaprysami cery, doskonale wiedzą, że nie jest łatwo znaleźć krem, który naprawdę upiększa, jest lekki i nie dokłada nam dodatkowych problemów. Tyle tylko, że upolować cud nie jest łatwo, bo zwykle kosmetyki wysokiej jakości są albo za drogie, albo trudno dostępne, albo z czasem okazuje się, że jakieś wady jednak mają. Jednak mój dzisiejszy bohater jest zdecydowanie wart zaproszenia do toaletki, choćby na próbę ;)
Jak to mówią, wielkie odkrycia dokonują się czasem przypadkiem i tak było tym razem. Wychodziłam już z Biedronki, gdy zauważyłam ostatnią sztukę tego kremu. Zachęcił mnie wiele obiecujący napis: "natychmiast wygładza", a ja akurat miałam za sobą kilka ciężkich dni, które mi nieco "wymięły" cerę. Wzięłam bez głębszych refleksji. Najpierw zachwycił mnie zapach. Ci, którzy uwielbiają kosmetyki bezzapachowe, nie będą zadowoleni, bo on tam bezdyskusyjnie jest! Świeży, inny, mało "kremowy", ale mnie uwiódł. Dalej - konsystencja! Leciutka, momentalnie się chwyta twarzy i zostaje tam bez przesuwania, długiego wchłaniania. Nie przeszkadza ani przez chwilę, nie osadza się, nie drażni. Twarz od razu czuje ulgę, nawilżenie, ale też swego rodzaju przyjemne "napięcie", takie zebranie się w sobie ;) Efekty widzimy dość szybko, skóra staje się coraz bardziej gładka i witalna. I kosmetyk cudownie współgra z makijażem. Żadnego rolowania, wyświecania, przesuwania się! Producent zapewnia, że 3% ekstraktu z senesu wąskolistnego to stężenie w sam raz, żeby skóra w 100% skorzystała z jego działania. Więcej naprawdę nie trzeba. A jakich korzyści mamy oczekiwać?
Tołpa zapewnia, że krem przywraca promienność, witalność i wypoczęty wygląd. Chroni przed
przedwczesnym starzeniem i niekorzystnym wpływem środowiska. Regeneruje,
łagodzi podrażnienia i przywraca komfort. Eliminuje oznaki zmęczenia i
życia w szybkim tempie.
I wiecie co? Ja się z tym zgadzam. Spróbujcie, kto wie? Latem kremy lekkie, "chłodne", a nawilżające i wyraźnie pielęgnujące, są na wagę złota.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz